SPIEL Essen 2014 – gry patronackie
W tym roku targi SPIEL Essen 2014 były nam szczególnie bliskie, ponieważ cztery gry, którym dopingowaliśmy jako patroni medialni, pojechały na nie, by powalczyć o światowy rozgłos. Gry pod naszym patronatem nie są dla nas tylko nośnikami logo ZP, ale są czymś dużo ważniejszym. To tytuły, w które lubimy grać i szczerze je polecamy każdemu, kto szuka dobrej zabawy przy planszówce. Co tu dużo pisać, czujemy się z nimi po prostu bardzo związani. 1944: Wyścig do Renu, Dice Brewing, Osadnicy: Narodziny imperium, Pan Lodowego Ogrodu są nam bardzo bliskie jeszcze z jednego powodu – ich autorami są Polacy. To wszystko sprawia, że jesteśmy dumni kiedy czytamy, że odniosły one w Essen sukces i są na ustach graczy na całym świecie. Przeczytajcie poniżej jak wyglądały targi z perspektywy wydawców wspomnianych tytułów: Board and Dice, Phalanx, Portal Games i RedImp.
1944: Wyścig do Renu (Phalanx)
Wyścig do Renu rozłożony na trzech stolikach i osoby, które zapisują się na dwa dni do przodu na rozgrywkę. Tak będziemy wspominać tegoroczne targi SPIEL. Po raz kolejny utwierdziliśmy się w tym, że historia może być fascynująca. Rozpierała nas duma szczególnie, gdy w Ren zagrał weteren uczestniczący w wydarzeniach przeniesionych na planszę. Jego słowa uznania to miód na serce autorów. Gdy pojawiła się informacja, że “designerzy są z nami na stoisku”, nie brakowało chętnych, którzy dzielili się swoją fascynacją wydarzeniami z okresu drugiej wojny światowej. Okazało się także, że polska historia wzbudza spore zainteresowanie. Dla niektórych to jeszcze “egzotyka”, ale inni mieli spore pojęcie o rozbiorach Polski. Wśród nich był m.in. Tom Werneck, współtwórca nagrody Spiel des Jahres, który po objaśnieniu zasad powiedział: “Ale przecież tak było naprawdę!”. Zaskoczył nas także Tom Vasel, którego na nasze stoisko przyciągnął wprawdzie Ren i duża drewniana ciężarówka, ale po zapoznaniu się z Magnatami wyznał, że ma polskie korzenie. Żałujemy, że nie udało nam się przywieźć ze sobą do sprzedaży Magnatów. Po licznych rozgrywkach z graczami z całego świata, wiemy jednak, że zainteresowanie tym tytułem będzie naprawdę spore. Zapytania pojawiały się z różnych krajów. Mamy jednak dobrą informację: Magnaci przyjeżdżają do nas już 3 listopada.
Dice Brewing (Board and Dice)
Gra Dice Brewing, czyli tytuł, w którym pokładamy ogromne nadzieje, spotkała się z niesamowicie ciepłym przyjęciem graczy jak i sklepów oraz dystrybutorów z Europy i Ameryki Północnej. Sprzedaż na szeroką skalę zaczęła się już od środy, a trzy stoliki w naszym GamesRoomie były oblegane niemal cały czas.
Bardzo budujące okazały się opinie graczy, którzy odchodząc od stolików niemal zawsze kupowali swój egzemplarz gry, a także wypowiadali kilka bardzo pozytywnych słów na temat Dice Brewing. O zainteresowaniu naszym tytułem świadczy fakt, że w sobotę o godzinie 13 musieliśmy poinformować wszystkich chętnych o wyczerpaniu całego nakładu i zakończeniu sprzedaży. Z ciekawostek możemy wspomnieć, że maty graczy, które stanowiły pierwsze rozszerzenie do Dice Brewing skończyły się już w czwartek, a łącznie przygotowaliśmy niemal 400 zestawów (40% całego nakładu gry).
Oczywiście gra trafi również pod strzechy polskich graczy, którzy zamówili swój egzemplarz w przedsprzedaży oraz do kilku sklepów, dla których odłożyliśmy kilkadziesiąt kopii, zgodnie ze złożonymi zapotrzebowaniami. To Spiel zapadnie głęboko w naszej pamięci, jako ukoronowanie blisko roku ciężkiej pracy i wyrzeczeń.
Osadnicy: Narodziny Imperium (Portal Games)
Takiego Essen jeszcze nie mieliśmy. Essen z premierą tak oczekiwaną, tak rozgłoszoną, tak nakręconą, że ludzie dosłownie nie chcieli słuchać naszych prezentacji, że ludzie nie chcieli w nią grać i jej probować, że ludzie po prostu chcieli zdobyć swój egzemplarz i nic więcej ich nie interesowało. Pierwszy raz w historii naszych wypraw do Essen specjalnie przygotowana strefa demonstracyjna – wielka plansza, z gigantcznymi kartami na magnesach przez cały czwartek kurzyła się i stała pusta. Nikt nie chciał słuchać o grze. Wszyscy chcieli po prostu tę grę mieć.
Cóż, pewnie mieli rację, bo w sobotę już żadnej kopii Osadników nie mieliśmy. Kto zwlekał, ten musiał obejść się smakiem. Brutalne prawa szalonych targów.
Szalonych. Tak je zapamiętamy. Zaczęło się jak zwykle z wysokiego C, bo przecież jak Portal Games, to muszą być przygody, muszą być kolizje, awarie, musi być adrenalina. A potem nielegalne przemycanie na teren targów ekipy Dice Tower, a potem szturm klientów rozpaczliwie próbujących kupić grę, której tytułu nie potrafią wymówić (Tajemnicze Domostwo), a w końcu i szalony Chińczyk, rozlatujący się Dice Tower do Robinsona i odwiedziny dwóch tuzinów słynnych autorów gier planszowych (Matt Leacock, Antoine Bauza i inni), którzy na stoisku Portalu szukali pewnego sekretnego zeszytu…
Portal vlog w najbliższych wydaniach będzie wprost kipiał od historyjek, które przywieźliśmy z Essen…
Pan Lodowego Ogrodu (RedImp)
Przyszedł czas na małe podsumowanie wyjazdu REDIMP-a na targi Essen w Niemczech.
Po załadowaniu niezbędnego sprzętu i gier wyruszyliśmy wtorkowym wieczorem z bojowym nastawieniem, bo co może pójść źle mając w aucie sporo Czynnika M. Na pokład zabraliśmy 8 osób do promocji dwóch gier: Pan Lodowego Ogrodu i Warships. Podróż minęła na szczęście bez niespodzianek i pełni werwy po przyjeździe szybko ogarnęliśmy stoisko „na końcu świata” w hali nr 2 i prezentację gier dla prasy tak, aby jak najszybciej udać się na kwatery. Nie wiem jak do tego doszło, ale niech cię Szymon…. – po przyjeździe na kwatery rozegraliśmy rozgrzewkową partyjkę w TtA pomimo męczącej podróży. To chyba był błąd, bo rano nie mogliśmy się zwlec z łóżek. Szybkie przetarcie oczów, prysznic, kawa rozszerzająca źrenice i jazda na stoisko. Kiedy drzwi wejściowe pękły pod naporem tłumu ogarnęło nas przerażenie czy nie pomyliliśmy hal z jakimś marketem, w którym urządzono promocję torebek lub innych produktów, których posiadanie jest niezbędne do życia. Szum narastał niczym wezbrane morze docierając do hali nr 2. Rozglądając się po oczach ekipy RedImpa dostrzegłem oznaki niepokoju i zadumy nad podjętą wcześniej decyzją „do toalety pójdę za chwilkę” a w niektórych pewność godną weteranów z plecakami pełnymi Czynnika M, kiedy nadciąga armia van Dykena.
Kiedy fala oblała nasze stoisko nie było czasu na uprzejmości a zaczęła się walka o przetrwanie tego pierwszego dnia. Jeszcze długo będę się zastanawiał, co się wydarzyło pomiędzy wyważeniem drzwi wejściowych a głosem z dworca centralnego proszącym klientów o opuszczenie terenu targów. No właśnie głos proszący klientów. Jak do cholery na międzynarodowych targach można mówić do ludzi tylko po niemiecku. No dobra nie będę się czepiał taki urok targów.
Wracając do wspomnień to pamiętam, że egzemplarze gier znikały jak szalone. Kto spojrzał na baner bitwy o Lodowy Ogród sięgał jak zahipnotyzowany po portfel. Sporo postawiliśmy też na promocję wręczając gry umówionej z nami wcześniej prasie i klubom gier. Najbardziej istotne, co mogę powiedzieć to, że Pan Lodowego Ogrodu trafił w serca ludzi z całego świata. Nie było dla nich problemem nieznajomość treści książki i wsysali mechanikę jak Vuko Czynnik M.
Kolejne dni były bardzo podobne, choć prowadziliśmy coraz więcej rozmów biznesowych, aby PLO mogło trafić do szerszej dystrybucji. Nasz drugi tytuł Warships zdobywał powoli serca graczy przekonując ich, że jest to znakomita gra strategiczna łącząca pokolenia. Największym zainteresowaniem gra cieszyła się w sobotę, kiedy widać było sporo rodzin wśród klientów.
W ostatni dzień targów odwiedził nas Tom Vasel, który wysłuchał prezentacji Dominika Kasprzyckiego na temat mechaniki PLO i wyrwał na siłę egzemplarz gry do recenzji. Największą niespodzianką były zakupy gier do sklepu w Tajlandii.
Podsumowując moje zmęczenie widoczne w powyższych wywodach jesteśmy szczęśliwi z perspektyw rozwoju naszego wydawnictwa, które miejmy nadzieję stworzy jeszcze wiele świetnych gier na podstawie książek i nie tylko
P.s. Pod koniec targów ruszyłem na planszówkowe łowy i cytując mojego ulubionego komentatora sportowego zatoczyłem kółeczko jak na grzybobraniu wracając ze sporą kolekcją zacnych tytułów.
Zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z profili Facebook oraz zbiorów wydawnictw.
I tylko w relacji Portalu brakuje zdjęcia Toma Vasela :D Swoją drogą bardzo sympatyczny facet (tak jak Eric i Zee), a co do polskich korzeni, to powiedział że rodzina miała nazwisko Wazeliński (nie wiem czy też bym nie zmienił nazwiska ;) )